W niedzielę 16 kwietnia spotkaliśmy się na pierwszej w tym roku (zapewne nie ostatniej) włóczykijkowej wycieczce po okolicznych terenach, które skrywają w sobie wiele prawdziwych skarbów. Bezsprzecznie warto je odkrywać i Włóczykijki postawiły sobie za cel przyczyniać się do tego, byśmy coraz rzadziej używali powiedzenia „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Kolejny raz potwierdziło się, że nie trzeba jechać daleko, by przeżyć fascynującą przygodę.
Wycieczka była wydarzeniem otwartym i bezpłatnym, każdy kto miał ochotę, mógł wziąć w niej udział. Wystarczyło dotrzeć w umówione miejsce na ustaloną godzinę. Mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych na starcie stawiła się całkiem pokaźna grupka zapaleńców. Finalnie okazało się, że deszcz tylko stroszył pióra i nie udało mu się pokrzyżować naszych planów.
Tym razem na tapet wzięte zostały neolityczne kurhany w okolicach Dolic. Naszym przewodnikiem był Marek Schiller – prawdziwa skarbnica wiedzy w temacie i jednocześnie zapalony piechór, co po zsumowaniu dało nam fascynującą wycieczkę po osi czasu, która startowała około 5000 lat temu. Niczym na rollercoasterze mknęliśmy przez dzieje, jednocześnie wędrując lasami w okolicy Dolic, nie raz, nie dwa przedzierając się przez prawdziwe gęstwiny. Nagrodą za te trudy było wiele fascynujących obiektów, które tylko na pierwszy rzut oka wyglądały niepozornie. Jest prawdopodobne, że żaden z uczestników wycieczki już nigdy nie przejdzie obojętnie koło nagle pojawiającego się w lesie wzniesienia.
Wędrówkę rozpoczęliśmy od zapoznania się z replikami kurhanów w skansenie „Wrota czasu”. Dało nam to wyobrażenie jak mogły takie obiekty wyglądać i pozwoliło lepiej zobaczyć je w terenie, gdy już dotarliśmy do tych oryginalnych, liczących czasem nawet 5 tysięcy lat grobowców. Spotkaliśmy na naszej trasie zarówno kurhany, które były eksplorowane i rozkopane przez współczesnego człowieka, jak i takie, które nienaruszone trwają do dzisiejszego dnia. Dotarliśmy także do Mogilickiego Głazu – kamiennego mega olbrzyma oraz Sanktuarium „Matka Boska Leśna” powstałego w miejscu uderzenia pioruna w pień potężnego dębu. Mijaliśmy na trasie dęby – pomniki przyrody, kwitnące dzikie śliwy a gdy skupiliśmy się na tym co pod naszymi nogami, znaleźliśmy wiosenne, silnie trujące grzyby: piestrzenice kasztanowate, oraz wilcze odchody.
To był naprawdę dobrze spędzony czas. Przeszliśmy około 15 kilometrów, robiąc pętlę po okolicznych lasach. Zajęło nam to ponad 5 godzin. Po powrocie w miejsce startu, gdzie znajduje się fantastycznie przygotowana, zadaszona wiata rozpaliliśmy ognisko, przy którym odpoczęliśmy, upiekliśmy kiełbaski, podsumowaliśmy to co za nami i poczyniliśmy plany na kolejne wędrówki.
Zaglądajcie na naszą stronę i wypatrujcie ogłoszeń o kolejnych wydarzeniach. Serdecznie Was do tego zachęcamy i zapraszamy.
Do zobaczenia na szlaku.
Zarówno przybliżoną trasę naszego przejścia zatytuowanego „Wierzeje dziejów” jak i wiele innych, ciekawych tras z okolicy znajdziecie w aplikacji „West is the best” oraz aplikacji „Ekomuzea”. Wiele z tych tras jest autorstwa Marka Schillera.